28 czerwca 2012

Rozdział 7

-Weź to - Powiedziała Amanda, podając Łucji gorset.
-Musisz ubrać suknię. Przywykniesz do niej. - Powiedziała i puściła oczko. Łucja ze zdziwieniem weszła za parawan i ubrała niewygodną "bluzkę".
-A reszta? - Spytała wychylając głowę. Po chwili złapała dużą ciemnoczerwoną suknię. Ubrała się i wyszła zza zasłony.
-I teraz wyglądasz tak jak powinnaś! - Powiedziała Am.
-No nie wiem... - Łucja wskazała włosy. - Powinnam chyba mieć jakąś inną fryzurę...
Amanda wstała ze stołka. Wzięła grzebień i spinki. Zaczęła robić młodej czarownicy kok. Po 10 min. puściła jej włosy.
-Może być... Tak myślę... - powiedziała Łucja spoglądając w lustro.Wtem do pokoju wpadł Ian.
-Dziewczyny! On przyjechał!
-Jaki "on"? - Spytała Am.
-Mój Mistrz! - Wykrzyczał Ian i wybiegł z pokoju. Dziewczyny szybko popędziły za nim.

***

Mistrz Ian'a wyglądał dziwnie. Nosił długą pelerynę.Tak jak Ian wyglądało na to "że brodę i włosy przycinał własnym sztyletem".Wzrok miał niezwykle przenikliwy. Zdawało się, że jednym spojrzeniem dowiaduje się wszystkiego o danej osobie.
Usiedli na sofach w salonie domu Am. Łucja wiedziała, że przybył tu po to,by dać jej zadanie.Wszyscy czekali, Amanda wzięła książkę i zaczęła czytać. Młoda czarownica czekała spokojnie, a Ian kręcił się i wzdychał na krześle z nudów i oczekiwania. Po 5 min. nie wytrzymał:
-No daj jej wreszcie to zadanie! - Jego mistrz uśmiechnął się złośliwie.
-Myślałem, że mamy sprawdzać jej cierpliwość, a nie twoją Ian'ie.
-Przesadzasz, Katon'ie - Żachnął się nauczyciel.
-Łucjo - Zaczął Katon - wiesz dobrze, że jesteś bardzo utalentowana. Uważaj tam na pewną osobę. Na pewno będziesz wiedziała o kogo chodzi. A teraz oczywiście twoje zadanie! Znajdź czarownicę Arahne. Była właścicielką pierścienia w epoce wiktoriańskiej. Musisz go zdobyć i zniszczyć do powrotu. I masz jeszcze to - powiedział Mistrz i podał czarownicy jakiś przedmiot. Stary zegarek kieszonkowy. Łucja obróciła go w palcach. Z tyłu miał wygrawerowane nazwisko.
-Dolldaber?
-Tak, to nazwisko twojej praprapraprapraprababki. - Powiedział nadal naburmuszony Ian.
-Trochę dożo tego"pra" - Zachichotała Am. Nauczyciel spiorunował ją wzrokiem.
-Zostało jeszcze nadać Ci inne imię, przecież będziesz w Londynie! Łucja nie jest angielskim imieniem, więc są jakieś propozycje? - Katon popatrzył po wszystkich zebranych.
-Może Alice? - Zaproponowała Amanda.
-Zgoda! Teraz tylko ruszać! - Ian ożywił się. Wstali i wyszli do ogrodu. Czarownica stanęła w kręgu wyrysowanym przez nauczyciela. Powoli wymówiła zaklęcie. Wszystko zawirowało. Poczuła ciągnęcie w okolicy pępka. Zaczęło się jej kręcić w głowie. Zemdlała.

***

 W pustym kościele unosił się zapach dymu papierosowego. Ktoś siedział na oparciu ławy. Fala powietrza uderzyła go w plecy. Odsunął papierosa od ust i uśmiechnął się złośliwie. Odwrócił się do nieprzytomnej dziewczyny leżącej na podłodze.
-Witaj, Alice...


" Im bardziej poznaję ludzi,tym bardziej uwielbiam psy. " - Markiza de Sevigne

Xena






 Zegarek Łucji


-----------------------------------------------------------------#
To było długie i męczące xD Oddaję wam właśnie 7 rozdział Łucji :)

Sorry za opóźnienia,ale ze mną już tak będzie xDD

PS.Natka jest tera na wakacjach T^T Tęsknię T^T

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz